, a spodziewałem się niewiele. Festiwal mordobicia, wyprówania flaków i perforowania ludzkich ciał na przeróżne sposoby. Nic więcej w tym utworze nie ma. Dla mnie osobiście to trudno to nazwać nawet rozrywką (pomijając już jakieś przymiotniki, że łatwa czy prosta, miła albo przyjemna). Masę teraz tego typu gówien w telewizji się pojawia. Acz kolwiek należy przyznać, że to gówno jest opakowane w ładny papierek, poperfumowane żeby nie śmierdziało i podawane na przysłowiowej złotej tacy. Ale to nie zmienia faktu, że gówno pozostaje gównem. Ten film to można śmiało porównać np. do "Piątku 13-go" mimo, że to całkowicie odmienne gatunki, ale założenie fabularne jest podobne. Jak najwięcej makabry i krwi, a reszta całkowicie nieistotna. Odpowiedni gatunek widza i tak to łyknie bez popijania.
Co do ogólnego wrażenia to głównego bochatera mógłby z powodzeniem grać Steven Segal bo mniej więcej taki sam poziom reprezentuje znakomita większość jego twórczości "filmowo-kabaretowej" @:-). Zabili go i uciekł. Film po prostu bardzo szybko nudzi nawet niezbyt wymagającego widza, no bo jedyną wartością filmu nie może być przecięż wyrafinowane zabijanie innych ludzi, bo reszta to już po prostu filmowy bełkot.
Do takich rzeczy może się jeszcze nieco podniecać jakiś mało dojrzały nastoletni małolat, ale z wiekiem ludzie poważnieją i odpowiednio traktują takie badziewia.
Dałem 4 bo film pomimo swej intelektualnej mizerii jest moim zdaniem dość dobrze zfotografowany i akurat pasuje do niego ta paleta barw użyta przez operatora. Nad scenariuszem i fabułą czy prowadzeniem aktorów się nie wypowiem szczegółowo bo jak wspomniałem bardzo szybko zaczął mnie nużyć i nudzić ten film więc nawet po jakimś czasie patrzyłem już na to nawet nie jednym okiem, ale nawet jego połową więc nie chcę w tym względzie jednoznacznie się wypowiadać. Ważne jednak jest ogólne wrażenie!